http://dzieciom.pl/wp-content/uploads/2015/07/FDZzP_logo.jpg

_

smiley Bieszczady - zwiedzanie i odpoczynek poza wyprawami górskimi (08-22.08.2015 r.)    (filmik  https://www.youtube.com/watch?v=txZCvqqLsPg)
- 08.08.2015 r.(sobota) - O 5:30 wyjeżdżamy w Bieszczady. Droga długa - ok. 530 km. Jedziemy w większości autostradą, ale często zatrzymujemy się, choćby na posiłek.
  Na miejsce dojeżdżamy więc dopiero po godz. 14:00. Mieliśmy po drodze z Łukaszem pewien nieprzyjemny incydent, więc Agnieszka decyduje, że na obiad do znanego nam baru pod chmurką pójdę z Andżeliką, a jej i Łukaszowi przyniosę posiłek do domku. Zakwaterowanie mamy w domku nr 4, gdzie do dyspozycji mamy małą sypialnię, pokój dzienny z małym wyposażeniem kuchennym (naczynia, lodówka i mikrofalówka),
łazienka z prysznicem oraz mały tarasik i kawałek własnego ogródka na którym można się rozłożyć do opalania, lub zrobić grilla. Jedynym mankamentem jest brak klimatyzacji, ale znając Panią Dorotę to już coś o
tym myśli. W roku następnym ma być też dostępne Wifi.
  Późnym popołudniem dmucham ponton i schodzimy nad pobliską zatokę. Miejsce sympatyczne, ale dno w wodzie gliniaste, a grunt kończy się około 3  metrów od brzegu i  jest dosyć stromo. Puszczam więc Łukasza na pontonie wzdłuż lini brzegowej, kontrolując dryf pontonu przypiętą do niego liną. Woda  cieplutka i nacieram nią Łukasza.
  Agnieszka i Andżelika nie mają ochoty na kąpiel w tak niepewnych warunkach. 
 Wieczorem rozmowa z sąsiadami, którzy okazuje się , że mają autystycznego chłopca. Nazajutrz niestety wyjeżdżają i nie ma okazji na bliższe poznanie się. 
                                                        
- 09.08.2015 r. (niedziela) - Słonny Płd-zach ( http://www.wedrujaczautyzmem.pl/node/210 )
- 10.08.2015 r. (poniedziałek) - Słonny Pn-zach ( http://www.wedrujaczautyzmem.pl/node/211 )
- 11.08.2015 r. (wtorek) - Wołosań ( http://www.wedrujaczautyzmem.pl/node/212 )
- 12.08.2015 r. (środa) - Dzień odpoczynku po trzech dniach wypraw górskich.Po śniadaniu wyjeżdżamy do Wiejskiego ZOO w niedalekiej wiosce Berezka ( http://www.wiejskiezoo.pl/index.html ). Jest okropnie gorąco, a w ZOO nie bardzo  jest się gdzie schować. Mimo to zwiedzamy oglądając wiejskie zwierzęta, które też mają dosyć upałów i chowają się gdzie można przed  palącym słońcem. Kupujemy trochę karmy. Zachęcam Łukasza, aby karmił niektóre zwierzęta z ręki i o dziwo udaję się. Nie odsuwa ręki gdy wprost z niej jedzą owca, byczek czy też kozy. To chyba jakiś sukces. 
  Agnieszka stwierdza, że trzeba się stąd ewakuować, bo dostaniemy udaru. Idziemy więc na chwilę schronić się pod dach małej knajpki, gdzie jemy lody.  Potem krótki spacer nad pobliski potok, a potem Łukasz zjeżdża na ślizgawce specjalną oponą. Na koniec dojenie sztucznej krowy i zmykamy. 
                                                     
  Od Pana siedzącego w kasie dowiadujemy się, że warto pojechać wykąpać się w rzece Solince i udziela wskazówek dojazdowych.
  Na chwilę zajeżdżamy do Polańczyka po ekwipunek kąpielowy, a później za miejscowość Terkę, gdzie znajdujemy ciekawe miejsce nad rzeką. Jest prawie bezludnie.
  Brzeg jest bardzo kamienisty, ale znajdujemy miejsce gdzie rozłożyć koc. Kąpiel w rzece to czysta przyjemność. Temperatura wody ok. 30 st.C, a nurt leniwy z głębokością zaledwie do kolan. Siadamy więc w wodzie w kamiennych fotelach i błogo wypoczywamy zanurzeni po pas, lub po szyję.
  W drodze powrotnej obiad na próbę w Knajpce "Kuźnia", gdzie jedzenie podają bardzo szybko i jest smaczne. Wieczór w naszym domku na tarasie.
                                                               
- 13.08.2015 r. (czwartek) - Jaworniki ( http://www.wedrujaczautyzmem.pl/node/213 )
- 14.08.2015 r. (piątek) - Dzień bez wyjścia w góry, ale dziś mamy zaplanowany przejazd Bieszczadzką Kolejką Leśną ( http://kolejka.bieszczady.pl/ ). Sprawdzam w internecie, że najbliższy odjazd o godz. 10:00. Niestety nie ma możliwości wcześniejszej rezerwacji, więc przed  9:00 wyjeżdżamy do miejscowości Majdan koło Cisnej.
  Po dotarciu na miejsce koszmar. Kasę oblega bezkresna kolejka turystów. Agnieszka od razu traci ochotę na taką imprezę. Postanawiam jednak coś zakombinować.
  Ustawiam wszystkich w kolejce, a sam idę do biura gdzie robiąc bardzo żałosną minę wyjaśniam, że mamy kłopot, bo nie wytłumaczę autystycznemu  dziecku, że nie da się pojechać i będzie bardzo zawiedziony. Obsługa w postaci miłej Pani i równie miłego starszego Pana użala się nad moim losem i  postanawiają dać nam miejsce w specjalnym dodatkowym wagonie przeznaczonym na wypadek "W".
  Zgarniam więc swoją ekipę z kolejki do kolejki i szybciutko wsiadamy do zielonego wagonu. Okazuje się, że pojedziemy w nim sami z konduktorem, czyli pełen luksus.
  Trasa wiedzie z Majdanu do miejscowości Przysłup, gdzie jest kilkudziesięciominutowa przerwa, a potem powrót do Majdanu. Cała podróż trwa około trzech godzin i  w spokojnej atmosferze. Łukasz zainteresowany tym co się dzieje i zagląda nawet w mapę, aby pokazać mu trasę całej podróży. Często  wygląda przez okno, a my robimy zdjęcia mijających krajobrazów i kręcimy filmiki.
  W Przysłupie krótka wizyta w barze, a potem zwiedzanie galerii bieszczadzkich artystów.
  Po powrocie do Majdanu zachodzę do biura aby serdecznie podziękować za wyrozumiałość i życzliwość.
                                                             
  Potem zajeżdżamy pozwiedzać trochę miejscowość Cisna. Włóczymy się trochę po sklepach, a następnie wstępujemy do baru na najgorsze lody świata i  niewiele lepszego gofra z owocami i bitą śmietaną.
  W drodze powrotnej kąpiel w naszej Solince i obiad w "Kuźni".
                                                                   
- 15.08.2015 r. (sobota) - Trohaniec ( http://www.wedrujaczautyzmem.pl/node/215 ).
- 16.08.2015 r. (niedziela) - Znów dzień przerwy w wyprawach. Obiecaliśmy Łukaszowi McDonalds w Sanoku i słowa musimy dotrzymać. Nie decydujemy się  jednak na pozostanie w tym mieście, ponieważ byliśmy już w nim w ubiegłym roku.
  Z Sanoka więc jedziemy do Muzeum Przyrodniczego BNP w Ustrzykach Dolnych( https://www.bdpn.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=97&Itemid=...). Muzeum mieści się na trzech kondygnacjach. Pierwsza to malownicze zdjęcia z Bieszczad. Łukasz słabo zainteresowany tym poziomem. Druga to historia przemian geologicznych, okazy występujących w Bieszczadach  minerałów oraz odkryte na tym terenie skamieliny prehistorycznych zwierząt. Tutaj są już rzeczy, którymi Łukasz jest zainteresowany, ale najlepsze rzeczy są na poziomie trzecim, gdzie znajduje się cała kolekcja wypchanych zwierząt - począwszy od małych ptaszków, a skończywszy na potężnym niedźwiedziu i żubrze. 
  Robimy sobie pamiątkowe zdjęcia dzięki uprzejmości dozorującej Pani.
                                                                   
  Z Ustrzyk Dolnych udajemy się do miejscowości Myczkowce, gdzie zwiedzamy Ogród Biblijny ( http://www.ogrod-biblijny.pl/ ), czyli różne budowle w miniaturze, rzeźby i urządzenia  skąpane w egzotycznej roślinności, a wszystko to opatrzone cytatami z biblii. Łukasza najbardziej zainteresował czerpak do nabierania wody i krypta w której złożono ciało Chrystusa po ukrzyżowaniu.
                                                         
  Z Ogrodu Biblijnego przechodzimy do Parku Miniatur Cerkwii występujących w Bieszczadach polskich i słowackich( http://www.myczkowce.org.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=28...). Jest ich ponad 150 i zrobione są  wskali 1:25. Niestety zbyt wielka ich liczba i podobieństwo jednej do drugiej sprawia, że szybko nuży się zwiedzanie tego Parku.
                                                                                           
  Potem idziemy jeszcze do Mini ZOO, ale na krótko i przejeżdżamy na parking w Solinie poniżej słynnej zapory ( https://pl.wikipedia.org/wiki/Jezioro_Soli%C5%84skie ).
  Niestety spacer po zaporze nie był chyba najlepszym pomysłem, bo Łukasz już trochę zmęczony nadmiarem wrażeń, a w powietrzu wisi coś gęstego co  może przerodzić się w burzę. Tak więc po przejściu w jedną stronę szybko decydujemy się na powrót. Udaje mi się jednak dostrzec w wodach jeziora olbrzymie karpie, których ciężar dochodzi tu do kilkunastu kilogramów.
  Obiad jemy w restauracji w Polańczyku, a potem odpoczynek w domku.
                                                             
- 17.08.2015 r. (poniedziałek) - Łopiennik ( http://www.wedrujaczautyzmem.pl/node/216 ).
- 18.08.2015 r. (wtorek) - Po wczorajszych opadach deszczu zrobiło się nieco chłodniej. Nie idziemy jednak w góry. Postanawiamy dziś pozwiedzać Polańczyk. Docieramy  do niego przez górkę odwiedzając po drodze punkt widokowy na którym byliśmy w roku ubiegłym. Po krótkim podziwianiu widoków  schodzimy do Polańczyka, gdzie zachodzimy do małej kawiarenki na pyszne desery i lody. Potem włóczymy się wzdłuż gęsto rozstawionych straganów  (prawie jak na Krupówkach w Zakopanem).
                                                                                                                                 
  Kupujemy kilka pamiątek i ciekawe przyprawy na wagę. W drodze powrotnej zakupy w sklepie spożywczym i idziemy do domu.
                                                                                   
  Po południu odwiedzamy restaurację gdzie serwują pizzę z pieca opalanego drewnem olchowym. Łukaszowi bardzo smakuje i przygląda się również z zaciekawieniem procesowi jej robienia i pieczenia.
- 19.08.2015 r. (środa) - Wielka Rawka ( http://www.wedrujaczautyzmem.pl/node/217 ).
- 20.08.2015 r. (czwartek) - Ponieważ w poprzednich dniach nie udało nam się załapać na rejs jachtem, bo właścicielka jego bała się zbyt silnego wiatru, więc  postanowiliśmy wypłynąć na szerokie wody Jeziora Solińskiego nieco większą jednostką. Rano dzwonię do Kapitanatu Białej Floty i dowiaduję się,  że rejsy są co chwilę( http://www.bialaflota-solina.pl/ ).
  Nie zastanawiam się więc zbyt długo i po śniadaniu zbieram ekipę na rejs. Dojeżdżamy do miejscowości Solina, gdzie parkujemy i schodzimy w dół wśród gęstwiny straganów do Portu. Kupuję bilety, ale do rejsu jest jeszcze pół godziny, więc robimy krótki spacerek podczas którego kupujemy Łukaszowi nową czapkę.
  Po powrocie do Portu okazuje się, że Agnieszka jak zwykle ma obawy przed wejściem na statek. Tak więc kilka pytań typu czy się nie zatopi, lub czy wysoka fala go nie wywróci, albo czy Łukasz nie dostanie podczas rejsu fazy.
  Te i inne jeszcze pytania towarzyszą do momentu odbicia w końcu od brzegu. Siedzimy wygodnie przy stoliczku w środku statku. Kupuję w barze jakieś łakocie aby rozładować sytuacje. Obawy są jednak niepotrzebne, bo wkrótce Łukasz zaczyna się rozglądać z zaciekawieniem i obserwuje trasę rejsu. Agnieszka też luzuje swoje napięcie i zaczyna robić zdjęcia i kręcić filmy, a jest co filmować i fotografować. Wody mają kolor lekkiego turkusu, a  odbijające sie w niej promienie słoneczne tworzą bajeczne refleksy. Otoczenie zielonych wzgórz i zapory dopełnia cały niepowtarzalny obraz tego miejsca.  Rejs bardzo udany i wszyscy zadowoleni.
                                                            
  Potem zwiedzamy Muzeum Bojków w Myczkowie( http://bieszczadersi.pl/miejsce/35,muzeum-kultury-bojkow-w-myczkowie ). Jest niewielkie, ale przepełnione wieloma ciekawymi eksponatami. Co więcej - niektórych z nich można  dotknąć, a nawet zmielić mąkę na kamiennych żarnach. Muzeum prowadzi jeden Pan, który poświęcił mu całe życie.
  Po zwiedzeniu muzeum schodzimy do piwniczki, gdzie jest galeria miejscowych artystów i można kupić ich wyroby. Większość jest poza zasięgiem naszej kieszeni, ale decydujemy się na gliniany dzwonek i bojkowski domek.
                                                            
  Następnie jedziemy do punktów widokowych na Solinę w miejscowości Werlas - małej wioski położonej na wzgórzach nad Jeziorem Solińskim. Punkt  widokowy bardzo ładny, więc robimy sesję zdjęciową i kręcimy  krótkie filmiki.
  Obiad w naszej "Kuźni" i odpoczynek w domu.
                                                              
- 21.08.2015 r. (piątek)- Połonina Wetlińska ( http://www.wedrujaczautyzmem.pl/node/218 ).
                                                                                      
                                                                                    (Pamiątkowe zdjęcie z Panią Dorotą i opiekunkami ośrodka w Polańczyku)
                                                                     Czas na reklamę, czyli;  Komfortowe Domki w Polańczyku "Dorota" na ulicy Spokojnej 34 .
- 22.08.2015 r. (sobota) - Niestety dzień wyjazdu. Po śniadaniu szybka zbiórka i po godz. 10:00 wyjazd. W Polańczyku wysyłamy kartki z Bieszczad, a potem    długa droga do domu z kilkoma przystankami. Na miejsce dojeżdżamy o 18:30.
  Był to najbardziej udany kilkunastodniowy wyjazd w naszym życiu. Udało się zrealizować wszystkie zamierzenia przy niewielkich tylko początkowo  kłopotach z Łukaszem. Potem to już była prawdziwa bajka i czysta przyjemność korzystania z tego co dała nam natura i kultura bieszczadzkich terenów.
                                                                                                                                  Włodek smiley