http://dzieciom.pl/wp-content/uploads/2015/07/FDZzP_logo.jpg

_

  /\/\/\  Łamana Skała - Perła Beskidu Małego ( 17.09.2015 r.)  
 
Dzień wcześniej przyjeżdżamy do Łodygowic, gdzie kwaterujemy się w uroczym apartamencie w Domku na Zboczu położonym na południowym stoku Beskidu Małego. Stąd z obszernego tarasu mamy widok na całe Pasmo Beskidu Śląskiego ze Skrzycznem w części centralnej, a z lewej strony Beskidu Żywieckiego. 
Z lewej strony widzimy także nieopodal domek jednego z braci Golców, który również upodobał sobie ten stok.
Apartament niezwykle zadbany, a gospodarze Pani Maria i Pan Bonifacy przemili i uczynni. Zapowiada się wspaniały pobyt.
Wieczorem postanawiamy, że pierwszym celem naszych wędrówek będzie Łamana Skała (929 m n.p.m. ) w Beskidzie Andrychowskim ( https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%81amana_Ska%C5%82a  ).
Po przeglądzie oferty szlaków prowadzących do wspomnianego szczytu obieramy trasę najbardziej atrakcyjną, ale będzie nam potrzebna tu pomoc naszych gospodarzy aby odebrać nas po zejściu ze szlaku i dowieźć do miejsca wyjścia. Pani Maria oczywiście nie widzi w tym żadnego problemu smiley
Rankiem szybkie szykowanie niezbędnego prowiantu i ekwipunku i wyruszamy około godz. 8:00 na Przełęcz Kocierską skąd zaczyna się początek naszej wyprawy.
Niestety napotykamy niespodziewaną przeszkodę w postaci remontu drogi do wspomnianego punktu, a objazd przez Porąbkę jest bardzo odległy i stracimy w ten sposób sporo czasu. Jeden z robotników podpowiada nam, że jest dużo krótszy objazd, ale wiedzie on przez drogę objętą zakazem wjazdu, a dodatkowo jest bardzo karkołomny ze względu na duże nachylenie powierzchni podjazdu.
Przyglądam się mapie i widząc daleki objazd decyduję się jednak skorzystać z wersji krótszej. Dojeżdżamy więc do wioski Kocierz, ale przy skręcie w zakazaną drogę napotykamy kolejną przeszkodę w postaci Patrolu Policji. No to spowiadam się Panom Policjantom ze swojego problemu, a oni tłumaczą z czym muszę się zmierzyć, a na  koniec stwierdzają, że "róbta co chceta" i oni udają że nas wcale nie widzieli.
I w ten sposób jedziemy przez jedno z bardziej stromo położonych osiedli w Polsce. Droga na początku asfaltowa przechodzi po jakimś czasie w płyty betonowe-ażurowe.
Samochód podjeżdża pod coraz większe stromizny i czasami wydaje się, że zaraz zbraknie niskich biegów w ofercie Opla.Zastanawiamy się jak mieszkańcy tego osiedla dają sobie radę w porze zimowej.
Z duszą na ramieniu dojeżdżamy do cywilizowanej drogi, a potem do Przełęczy Kocierskiej ( 718 m n.p.m. ) ( https://pl.wikipedia.org/wiki/Prze%C5%82%C4%99cz_Kocierska ). Jest tu ogromny i bezpieczny parking położony w pobliżu nowoczesnego Ośrodka Konferencyjno-Wypoczynkowego "Kocierz".
Po przebraniu się w odpowiednie obuwie wyruszamy na szlak w kolorze czerwonym. Wiedzie on w większości w cieniu mieszanego lasu z niezbyt męczącymy podejściami, a więc spacer jest dosyć przyjemny, a temperatura powietrza początkowo nieciekawa robi się z minuty na minutę coraz wyższa.
Po przejściu około 2 km robimy przerwę na śniadanie. Ponieważ jest to już wrzesień, więc zamiast obfitości wody mineralnej zabieramy w trasę termosy z ciepłą herbatą, którą Łukasz uwielbia do śniadania w terenie. Pałaszujemy więc po kilka kromek chleba zapijając naszym eliksirem, a potem wyruszamy w dalszą drogę.
W ten sposób dochodzimy do otwartego terenu, którego punktem wierzchołkowym jest szczyt o nazwie Potrójna ( 883 m n.p.m. ) ( https://pl.wikipedia.org/wiki/Potr%C3%B3jna_(883_m) ). Tutaj można podziwiać rozległe hale pasterskie i bogate łąki, które w porze przebarwień jesiennych przypominają bieszczadzkie połoniny, a na horyzoncie rozpościerają się okoliczne pasma górskie.
Nieco poniżej szczytu położona jest niewielka osada, a kierunkowskaz zachęca dojście do niej w celu odpoczynku i poczęstunku kawą lub herbatą.
Dochodzimy więc do Chatki na Potrójnej i rozsiadamy się w jej środku przy długich i szerokich stołach. W chatce jest czysto i widać, że jest ona cały czas doposażana w nowe drewniane elementy. O tej porze turystów jest niewielu, więc i w ofercie poczęstunku zostało już niewiele. Udaje się nam jednak zakupić jakieś napoje i trochę słodyczy do naładowania akumulatorów. Gospodarzami jest młode małżeństwo, które zdecydowało się na życie z dala od cywilizacji. Dowiadujemy się że można tu wynająć pokoje i w sezonie cieszy się to dużym powodzeniem. Zimą życie tu zamiera, a po niezbędny prowiant trzeba czasami iść parę kilometrów na piechotę, gdy drogi zasypie gruba warstwa śniegu.
Po odpoczynku wyruszamy dalej w trasę, a Gospodyni pokazuje nam skrót, aby szybciej dojść do właściwego szlaku. Przechodzimy więc przez niewielką osadę składającą się z kilku domków. Dalej prowadzi nas znowu czerwony szlak. 
Łukasz ma chwilowy przypływ niezadowolenia, więc wymaga dydaktycznej rozmowy i dokładniejszego objaśnienia trasy dzisiejszej wycieczki. Potem jest już bardzo dobrze i zdobywamy kolejne kilometry dochodząc do Czarnego Gronia na którym usytuowana jest stacja wyciągu krzesełkowego.
Chwilę odpoczywamy, ale obfitość Os w tym miejscu zmusza nas do wyruszenia w dalszą drogę - tym bardziej że wyciągiem krzesełkowym nie jesteśmy wcale zainteresowani.
Wkraczamy więc do Rezerwatu Przyrody "Madohora" i tym razem szlak robi się nieco bardziej stromy. Napotykamy też pojedyńcze grupy skalne, które zachęcają do robienia sobie na ich tle zdjęć. Tutaj też pojawiają się zorganizowane grupy młodzieży z opiekunami, więc po chwili zaczynają nas już boleć szczęki od ciągłego mówienia " Dzień Dobry" :)
Na szczyt Łamanej Skały nie prowadzi szlak turystyczny i dlatego znajdujemy wąską, dziką ścieżkę którą dochodzimy we właściwe miejsce. Jest to malutka urocza polanka położona wśród grupy niskich drzew - w większości Jarzębiny. Jest też zamocowana tabliczka z nazwą i wysokością szczytu.
Tutaj rozkładamy się z resztą naszego prowiantu, a po posiłku i obowiązkowym zrobieniu zdjęć udajemy się w dalszą trasę. Nasz szlak wkrótce zmienia swój kolor na niebieski i teraz schodzimy czasami stromo w dół do miejscowości Kocoń. Tam przy drodze głównej mustrujemy się w Restauracji pod Dębami na obiad. 
Kontaktuję się z Panią Marią skąd ma nas odebrać i zamawiamy posiłki. Jest po godz. 16:00 i wybór już niewielki. Udaje się jednak wynaleźć jakieś pierogi, kwaśnicę, gołąbki w sosie pomidorowym i schabowego. Jedzenie w miarę przyzwoite, a na pewno w bardzo dobrej cenie.
Niestety podczas pobytu w łazience nieopacznie pozostawiam swój telefon na umywalce i po zorientowaniu się, że mi go brakuje mogę już o nim zapomnieć. Nieuczciwy znalazca szybko go wyłączył. No cóż pozostanie mi tylko po powrocie do domu zarejestrować go w policyjnej bazie danych podając jego nr IMEI i wierzyć, że idiota który go ukradł połasi się aby go włączyć i wtedy zostanie namierzony.
Pani Maria zawozi nas na Przełęcz Kocierską gdzie jest nasz samochód.
W domu jesteśmy prawie o zmroku, a jutro kolejna wyprawa.
Dzisiejszy dystans to około 15 km i przewyższenia około 200 m ( piszę około, bo zapomniałem wziać ze sobą GPS-a)
                                                                                                                               Włodek
Galeria: