http://dzieciom.pl/wp-content/uploads/2015/07/FDZzP_logo.jpg

Jestem mamą Łukasza, chłopca chorego na autyzm, który musi ... więcej

 

Jestem mamą Łukasza, chłopca "chorego" na autyzm, który musi intensywnie pracować, aby odzyskać chociaż w części to, co mu los odebrał. Opowiem historię Łukasza od chwili narodzin . Pokażę, jaką drogę przeszliśmy wspólnie z mężem- co osiągnęliśmy, na czym polegała nasza praca . Bardzo bym chciała, aby czytelnik, który odwiedzi naszą stronę - taki, który ma dziecko chore na autyzm lub walczy z innymi problemami - odnalazł w sobie wiarę i siłę, jaką ja odnalazłam .

Czym jest autyzm

,,Wędrówką w nieznane “ bo chodzimy po zupełnie nieznanym i nieprzewidywalnym gruncie .

Dziecko nie mówi, ale umie czytać i zapamiętuje wiersze.

Boi się odkurzacza, ale lubi karuzele.

Umie zbudować zadanie, ale nie rozumie polecenia.

Zna dużo słów, ale nie potrafi ich używać .

Czyta błędnie znaki i liczby, ale liczy poprawnie nawet ułamki.

Dodatkowo w każdej chwili może nas spotkać coś nieoczekiwanego. Dziecko śmieje się, więc myślimy, że jest szczęśliwe, ale....ono nagle zaczyna krzyczeć, a nawet bić i nie mamy pojęcia, o co chodzi.

Autyzm jest bardzo trudny do zrozumienia i wytłumaczenia. Psychologowie i specjaliści mówią, że dziecko jest w normie intelektualnej, ale jak to możliwe, skoro nie mówi, a nawet nie odwraca się, gdy go wołamy? Jak bawić się z dzieckiem, które się nie uśmiecha, nie potrzebuje rywalizacji i nie czerpie satysfakcji z sukcesu? Z tych sukcesów cieszymy się tylko my, rodzice.

Jeśli chcemy się dostać do świata dziecka autystycznego, musimy w tym świecie zamieszkać. Obserwować dziecko i wyłapywać najdrobniejsze zainteresowania, a potem w tym kierunku zmierzać, wykorzystując metodę nagród i kar. Nie wystarczy być rodzicem, trzeba stać się psychologiem własnego dziecka. Praca z dzieckiem autystycznym jest żmudna i wydaje się nie mieć końca, ale trzeba wierzyć, że ma sens.

 

Co dla mnie oznaczają słowa ,,szczególnie żona się poświęciła ", wypowiedziane przez mojego męża w filmiku

Każdy poświęca część swojego czasu czemuś lub komuś: dzieciom, pracy, podróżom...  Ja sporą część życia oddałam Łukaszowi, ale czy poświęciłam swoje życie?

Chyba nie do końca, bo tak naprawdę jego prawdziwy sens dopiero odnalazłam w chorobie, jaką los zafundował mojemu dziecku. Wcześniej nie miałam pasji czy kierunku, w którym chciałabym się rozwijać, więc wniosek prosty - nic nie straciłam. Natomiast mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że bardzo dużo zyskałam, bo zaczęłam robić coś, co lubię: bawić się z moim dzieckiem podczas zajęć plastycznych i ruchowych.

Dodatkowo poznałam odpowiedź na nurtujące mnie od wielu lat pytanie: dlaczego w szkole słabo radziłam sobie z nauką i ukończyłam tylko szkołę zawodową. Otóż, nie rozumiałam tego, co mówili nauczyciele i nie byłam w stanie nic zapamiętać z lekcji, bo...uczę się i zapamiętuję podobnie jak Łukasz... czyli obrazowo, co, niestety ogranicza przyswajanie wiedzy. Niektórzy czytają i widzą obrazy, a w naszym przypadku jest zupełnie odwrotnie - musimy zobaczyć obraz, aby zrozumieć i zapamiętać informację. Autyzm Łukasza spowodował, że zaczęłam uczyć się i rozwijać na nowo. Wraz z terapią syna rozpoczęła się również moja terapia.

Łukasz postawił moje życie mocno na ziemi, nauczył mnie pokory i szacunku dla każdego przeżytego dnia. Dzięki Łukaszowi odnalazłam moją zagubioną osobowość, zrozumiałam swoje emocje. Nauczyłam się brać życie w swoje ręce, bo dotychczas było ono uzależnione od innych osób. Niestety, pomimo wieloletniej pracy nad sobą, nadal czuję, że nie do końca jest tak, jak być powinno, bo wciąż pomiędzy mną, a światem istnieje niewidzialna szyba – choć z roku na rok coraz cieńsza.

Skąd wzięła się ta szyba? Chciałabym wiedzieć. Najprawdopodobniej największe znaczenie miały pierwsze lata życia, które są mi zupełnie nieznane. Wydaje mi się, że mamy niewielki wpływ na to, co się dzieje z nami w dorosłym życiu, ponieważ dzieciństwo odciska ślad na naszym charakterze.

Zawsze brakowało mi poczucia własnej wartości. Gdy pojawiały się trudności, wpadałam w histerię i zamykałam się we własnym świecie, dopóki nie udało mi się opanować sytuacji. Pewnie dlatego obwiniałam się za autyzm Łukasza. Za to, że poświęciłam mu za mało czasu, gdy był mały. Kiedy teraz oglądam nasze zdjęcia i filmy i gdy patrzę na stojące w kącie dwa kartony zawierające naszą pracę, widzę jaką trudną drogę pokonaliśmy ,,wędrując z autyzmem". Wiem, że pracowałam najlepiej, jak potrafiłam i że zrobiłam to, co mogłam.

Droga, którą przebyliśmy

Towarzysząc Łukaszowi w jego „wędrówce w nieznane”, korzystałam ze wskazówek i polegałam na własnej intuicji. Przeciskałam się przez wszystko wciąż udowadniając, że Łukasz potrafi i że się da.

Gdy w szkole Łukasz siedział na w-uefie zamiast ćwiczyć, ja w domu ćwiczyłam: kozłowanie, łapanie i rzuty piłką, skakanie na skakance.

Gdy Łukasz w szkole nie pisał, pożyczałam zeszyty od koleżanek Łukasza, żeby przepisywał je w domu.

Gdy zauważyłam że zwykłe obrazki go nie interesują, zaczęłam wykorzystywać zdjęcia.

I tak moje życie stało się wędrówką w poszukiwaniu i w odzyskaniu mojego dziecka.

Droga, którą przebyliśmy wspólnie z mężem była kręta. Czasami wydawało się nam, że jedziemy donikąd, a innym razem musieliśmy się cofnąć. Jednak zawsze wtedy pojawiał się przed nami prostszy odcinek drogi i znów ruszaliśmy przed siebie. W moim odczuciu osiągnęliśmy bardzo dużo.

Będę pisać na tym blogu o Łukaszu i jego autyzmie. Ta diagnoza w jego przypadku już się raczej nie zmieni, choć nigdy nie przestanę mieć nadziei.

Opowiem o Łukaszu z mojej perspektywy, czyli z perspektywy matki. Opiszę, co widziałam i co czułam. Będę starała się nie ubarwiać moich opowieści. Zdarzenia, które tu opiszę w moim odczuciu właśnie takie były.

Będę pisać o tym, co i w jaki sposób osiągnęliśmy, na czym polegała nasza praca. Opowiem historię Łukasza od chwili narodzin. Wędrówka Łukasza po świecie - tak bardzo niedostosowanym do jego potrzeb i choroby - rozpoczęła się w dniu 31 sierpnia 1999 roku.

                                                                                                  heart           heart          heart                    

Jak się zaczęło

Dniem, który miał największy wpływ na moje życie był 12 lutego 1994 roku. Wtedy, choć brakowało mi pewności siebie, postanowiłam pójść sama na dyskotekę, pchana nadzwyczajną siłą ku swojemu przeznaczeniu. Następnego dnia, czyli 13 lutego, przypadały moje 19-te urodziny i być może dlatego chciałam być bardziej niezależna i samodzielna. Na tamtej dyskotece poznałam Włodka, mojego obecnego męża, który miał i ma spory wpływ na moje życie. Nasze dziecko przychodzi na świat w 1999 roku, czyli po pięciu latach bycia razem.

Ciąża mija raczej bez większych problemów, tylko czasami męczą mnie mdłości, więc chodzę do pracy. Gdy w sierpniu robię kolejne standardowe badania, okazuje się, że moja hemoglobina jest za niska i muszę zostać w szpitalu. Nawet moje lecące łzy tego nie zmienią.  Pielęgniarka próbuje mnie uspokoić, ale to nie pomaga. Mimo że mam już 24 lata, wciąż jestem mało samodzielna, a kiedy zostaję sama, czuję się bezradna i zagubiona.

Na szczęście po siedmiu dniach mogę już wrócić do domu, ale nie na długo, bo na 31 sierpnia wyznaczono termin cesarki, która ma odbyć się ze względu na ułożenie pośladkowe syna.

30 sierpnia 1999 roku mąż zawozi mnie do szpitala. Idę w kierunku drzwi wejściowych, a potem jadę windą z pielęgniarką. Wciąż się boję, ale już nie płaczę.  Idąc na zabieg, zaaferowana biorę ze sobą torebkę. W połowie korytarza zauważam zbędny przedmiot, więc wracam i zostawiam torebkę w sali. Podczas zabiegu towarzyszy mi standardowe uczucie bezbronności. Boję się igły, którą mają mi wbić w kręgosłup, ale udaje się mnie znieczulić. Robi mi się słabo i zaczynam odpływać, gdy za plecami słyszę czyjeś słowa: „Sprzęt się psuje.” Łapię mocniejszy oddech i wtedy słyszę: „Już dobrze.”

Łukasz pojawia się na świecie o godzinie 8:20. Waży 3,620 i mierzy 57 centymetrów. Ogólny stan po urodzeniu (wg Apgar) to 8 punktów. Napięcie mięśni i zabarwienie skóry po 1 punkcie. Z łóżka wstaję dosyć szybko i biorę prysznic, który mimo bólu jest luksusem.

Gdy zostaję sama z dzieckiem, znów czuję bezradność. Mój syn płacze, a ja nie wiem, dlaczego. Ma ogromny problem z zassaniem jednej piersi, co powoduje powiększenie się drugiej. W nocy trzymam go na rękach, kołysząc delikatnie aż do momentu zaśnięcia. Potem przechodzę na salę główną i gdy widzę inne dzieci, wydaje mi się, że mój syn ma największą głowę, ale to tylko moje złudzenie.

      W planach mam dalszy opis naszej historii, ale pewnie potrwa to kilka lat . Pisanie  o przeszłości  nie jest łatwe i wymaga sporo przemyśleń oraz przeglądnięcia zdjęć, filmów i notatek, więc mam czasami wrażenie że podniosłam sobie za wysoko poprzeczkę .  Sama bym się pewnie nie podjęła tak trudnego wyzwania i dlatego też propsiłam o sprawdzenie mojego tekstu osobę, która zna się na pisaniu .

                                                                  Dziękuję bardzo za sprawdzenie tekstu i  pomoc Pani Joannie Wrycza-Bekier

 

heart                                     heart                                       heart                                        heart

Zmieniłam sposób pisania, ponieważ będący u góry jest za trudny. Obecnie przepisuję notatki w formie pamiętnika. Z czasem poszczególne lata zostaną oddzielone.

 

W chwili wolnej na podstawie notatek z zeszytu uzupełnię trochę zdarzeń z przeszłości :)

Zależy mi aby były różne zdarzenia pokazujące niesamowitą zmienność nastrojów Łukasza, czy różne napotkane trudności .


 

2001 rok

Z początkiem roku Panie w źłobku zgłaszają, że Łukasz nie chce samodzielnie spać i  nie słyszy ? Wizyta u lekarza i wyjazd do Wrocławia, gdzie Pani Doktor pyta Łukasza "gdzie masz buty ?". Łukasz nie reaguje, ja histeryzuję, Pani Doktor niezbyt uprzejmie informuje nas, że Łukasz ma obustronne zapalenie uszu. Dostaliśmy na 3 miesiące syrop Eurespal, który okazał się koszmarem do podawania . Łukasz syropu nie chciał brać do buzi, a gdy już miał to nie łykał i wypluwał. W międzyczasie przeprowadzka ze względu na zmianę w pracy funkcji Włodka.

Pobyt we Wrocławiu zakończony zwiedzaniem ZOO.  Łukasz jest zainteresowany zwierzętami, szczególnie kozami. W drugiej połowie roku ponowny wyjazd do Wrocławia w celu zrobienia badania BERA. Łukasz zbudzony wcześnie rano, w drodze dostaje syrop uspokajający i z ledwością dowozimy nieśpiącego do Wrocławia. W szpitalu usypiamy, kładziemy na łóżko, Pani podczepia aparat i ...  po spaniu.  W efekcie końcowym jakieś badanie zrobiono i usłyszeliśmy, że jest dobrze . Kolejna wizyta w ZOO i tym razem brak zainteresowania zwierzętami .

2002 rok Bardzo dużo tańczymy w celu wyciszenia. Łukasz siedzi na moich rękach sztywno nie tuląc się. Sen bardzo czujny i niespokojny. W nocy budzi się, włącza nerwowo muzykę. Mam wrażenie, że nie pasuje mu będąca piosenka. Czasami kładziemy się spać godz. 1-sza, a już godz. 3-cia tańcujemy do rana.

Łukasz zdobywa swój pierwszy szczyt Szczeliniec Wielki. Chodzi samodzielnie i chętnie . Również zalicza trasę w Błędnych Skałach yes

WRZESIEŃ Rozpoczynamy pracę pod okiem Pani Hani w Polanicy do której skierowała nas Pani Psycholog. Dostajemy pierwsze zadania

-zabawa w materiałach sypkich (groch, fasola, ...), czołganie, chodzenie na czworaka z którym jest duży problem bo przeszkadza kurz na rękach, a także podciągnięte rękawy.

-kolejna bardzo trafna propozycja to huśtanie w kocu. Dzięki tej czynności uzyskujemy od Łukasza pierwsze buziaki. Kierowane polecenie "daj buziaka, to będziesz huśtany" było powtarzane wielokrotnie, ale w końcu udało się, zasada załapana.

-zabawa kisielem, ciastem, malowanie rękami

 Łukasz w 2002 r.

-
- długo dokładnie przestawia o milimetry nocnik, jakby każde miejsce było nieodpowiednie niejednokrotnie krzycząc
- w książce elektronicznej, gdzie są różne zwierzątka włącza tylko jeden przycisk, a gdy ja wcisnę inny to zabawka ląduje na podłodze
- nie pokazuje obrazków w książce
- układa trudne puzzle
- siedzi stabilnie na karuzeli, którą ja kręcę
- w żłobku przechodzi na starszą grupę, gdzie od bardzo sympatycznej Pani Ani słyszę wciąż delikatne sugestie, że jednak z Łukaszem nadal
dzieje się coś nieprawidłowego więc idziemy również do Pani Psycholog. Ja nakierowuję na różne przeżycia zarówno moje z przeszłości jak i z ostatniego czasu.
- mycie włosów i obcinanie paznokci to koszmar
- siku tylko na nocnik, więc gdy wyjeżdźam sama pociągiem na turnus (2004 r.) to w walizce jest niezbędny nocnik
-
-
-
-

2003 rok 

Świat zawirował, wszystko straciło sens, ja byłam zupełnie zdezorientowana i nie przygotowana na kolejny cios . Nawet kamera poszła w zupełną odstawkę. Sama nie wiedziałam czego chce ? Z tamtego czasu mało nagrań, zdjęć, notatek i wspomnień.

Styczeń 2003 r. i zabawa karnawałowa. Z tej okazji szyję z weluru ubiór czarnego kota. W planach biała łata pod brodą i czarna mucha . Pierwsza przymiarka i projekt stracił znaczenie, ponieważ Łukasz  bardzo krzyczał nie dając szans na założenie. W głowie kolejny pomysł.  Biorę jego ulubione spodnie -dżinsy i naszywam różne skrawki materiałów chcą zrobić przebranie hipisa. Niestety ten pomysł również został zakrzyczany :)

MARZEC

Przyjeżdżają do Łukasza koleżanki. Łukasz przytrzymywany i mobilizowany chętnie uczestniczy w zabawie. Widać radość.

CZERWIEC

Wizyta u Pani Psycholog we Wrocławiu, która nic nowego nie wniosła.

Wyjazd w Góry Stołowe, ale Łukasz nie chce samodzielnie chodzić . Niedaleko wejścia bardzo krzyczy więc rezygnujemy powracając do domu . Mijając Słupiec kolejna faza. Myśląc, że chodzi o basen dojeżdżamy do domu, zabieramy stroje, ręczniki i szybki powrót na basen .

SIERPIEŃ

Wyjazd nad morze gdzie Łukasz bardzo słabo trzyma się na huśtawce . Pewnego dnia robimy wyjazd na lotnisko w Bagiczu. Samolotów Łukasz nie zauważa, ale za to pierwszy raz na zadane kilkakrotnie pytanie "pokaż co chcesz" wyciąga paluszek pokazując napój Tymbark będący za szybą w kiosku.

WRZESIEŃ

Wizyta w kolejnej poradni . Tym razem ul. Żmigrodzka, gdzie Łukasza dość długo i fachowo obserwują trzej specjaliści . Na końcu słyszymy magiczne słowo "autyzm". W drodze powrotnej wstępujemy do TESCO.  Siadamy przy stoliku zamawiając desery, ale ja nie mogę jeść a łzy lecą jak grochy bo zabrano nadzieję na wyzdrowienie Łukasza .

Łukasz w 2003 r.

- bardzo lubi bajkę Teletubbies

- nie lubi chodzić. Wychodząc za drzwi wspina się jak małpka po moim ciele, kurczowo trzymając mojej osoby.

- ładnie samodzielnie wycina rysunki nożyczkami do paznokci

- wykonuje rysunki okrągłą kredką z firmy SES, którą kupiliśmy wraz z innymi przydatnymi rzeczami . Łukasz ma za słabe rączki aby utrzymać samodzielnie cienki ołówek.

- nie wykazuje żadnego zainteresowania otaczającym go światem . Pomimo wołania i pokazywania brak reakcji na jadący traktor, czy padający śnieg,  ...

-ćwiczy podawanie pokolorowanych i wyciętych obrazków (daj lalkę, daj misia, daj kubek, ...)

 

2004 rok  Łukasz nie chce chodzić samodzielnie. Zagradza drogę wchodząc na mnie, więc często przebywa na moich rękach. Nad morzem na plaży chcąc wyegzekwować samodzielność podczas tej zwykłej czynności uciekam. Łukasz złości się ale za mną biegnie.

 

 

2007 rok

26.I Zabawa karnawałowa . Łukasz przebrany za Domisia, którego uszyłam. Miałam problem z włosami ale wspólnymi siłami z pomocą Włodka i Łukasza zostały wypchane watą. Łukasz ubranie chętnie przymierzał, a gdy było gotowe to cieszył sie skacząc i zaglądając  z zadowoloną miną w lustro :)  Nawet odpuścił sobie nadmierne pilnowanie mojej osoby gdy wytłumaczyłam, że szyję strój Domisia. W zabawie Łukasz początkowo chętnie uczestniczy, mobilizowany tańczy w kółeczku ale szybko ucieka skacząc po sali ... Druga część imprezy spędzona na korytarzu, gdzie było ciekawiej ze względu na schody po których można było pochodzić  :)

27.I Łukasz proste zdania czyta, natomiast mamy problem z pojęciami "na, nad, pod, obok, dobre, lubię, dłuższy-krótszy, więcej-mniej i inne przeciwieństwa,  ...; znaki > < . Bajki obrazkowo-słowne czyta bardzo ładnie, ale opowiadać nie potrafi i mam wrażenie, że nawet nie myśli. Na zadane pytanie "czyje to ?" -odpowiada "moje mamy,  moje taty ". Rano schodząc na śniadanie mówi "mama po mleko"  ... .  Naśladownictwo w bardzo dobrej formie. Zdarza się, że naśladuje mnie w momencie kiedy tego nie oczekuję.

27.IV  Śniadanie płatki z mlekiem . Autobusem zjeżdżam z Łukaszem do do przedszkola, ze względu na wyjście do biblioteki . Zostałam zaproszona, ponieważ wyjścia poza teren przedszkola często kończą się buntem. Przed biblioteką Łukasz siada na chodniku piszcząc i wyrywając się. W bibliotece chętnie uczestniczy w zajęciach "Ludzie do ludzi" czyli przykładanie nosa do nosa i innych części ciała z drugą osobą. Na rysowanie kaczki chęci brak. Potem autobusem jedziemy do Kłodzka. Podczas przejazdu rozmowa na temat kierowcy, biletu i celu podróży. Łukasz grzecznie siedzi trzymając bilet. W Kłodzku oczywiście odwiedzamy babcię z którą idziemy na pierogi leniwe przy okazji zaliczając kilka sklepów. Godz. 18 -ta powrót do domu i zabawa plasteliną, z której formujemy latawiec, zamek i paletę z farbami. Na koniec dnia ćwiczymy czytanie wykorzystując "Elementarz".

28.IV Śniadanie płatki z mlekiem i zbiórka do przedszkola. Łukasz widząc tata wyraźnie kombinuje -pluje, udaje że się zakrztusił, chce abym wyszła do samochodu ale w końcu sam wsiada do auta. Na pożegnanie odwzajemnia przesłane buziaki i papa, ale czynności te opanował ok. miesiąca temu. W południe schodzę po Łukasza i wracamy pieszo do domu . Mijając sklepy pytam "Łukasz chce iść do sklepu, tak czy nie ?" podpowiadając "tak chcę iść do sklepu" . W drodze powrotnej (ok. 3,5 km) rozmowa na temat pory roku, liści, jadącej koparki, ... Łukasz chętnie idzie. W domu zabawa  - udawanie gry na instrumentach i zwierząt (kury, pająka, ...) oraz odbijanie paletkami piłeczki. Potem układamy wyrazy z głosek np. koszulka, czapka, ... i "klamki" chyba chodzi o te w drzwiach ulubione w tamtym czasie ?

WRZESIEŃ

19.IX W szkole (relacja Nauczyciela) Łukasz krzyczy, gdy ma na stole książkę z j. polskiego. W domu tańczymy. Pierwszą piosenkę Łukasza trzymam na rękach, natomiast podczas drugiej naśladuje  moje ruchy np. udajemy samolot, spożycie obiadu. Potem  zadanie domowe -szlaczek i zapis litery O o i na dworze ... huśtawka, strzelanie z łuku.  Proponuję rysowanie kredą na chodniku, ale nie chce i krzyczy. Gdy pokazuję popsute grabki, to mówi "skleić". W domu powrót do zajęć i ... czyta bajkę pt. "Mały traktorek", gra w grę planszową "Czerwony kapturek", robi zad. domowe -głoski i sylaby, gra w grę edukacyjną "Mądrala" wskazując ostatnią głoskę w wyrazie, układamy klocki. W międzyczasie krótkie przerwy na zabawę w łaskotki, co rozluźnia Łukasza.

20.IX W szkole Łukasz pobudzony od pierwszej lekcji. Do domu wraca autobusem, z którego odbieram na przystanku. W domu ... huśtawka, zadania domowe w ćwiczeniach, kolorowanie wieży i pojęcia "każda innego koloru - takie same" . Potem wyjazd szkolny na konie do Ząbkowic . W domu  ...  Łukasz robi zad. domowe -uzupełnia zapis litery "T, t" czyta i dostaje wymarzony samochód Mańka z ulubionej bajki "Auta". Samodzielnie rozcina paczkę i z dużym przejęciem w oczach wyciąga samochód.

21.IX Poranna rozmowa na temat zachowania w szkole. W szkole jest na dwóch lekcjach i nawet uzupełnia całą stronę z sylabami i literami. W domu pakowanie, ponieważ jedziemy do znajomych w Częstochowie.

22-23.IX W Częstochowie bardzo dużo chodzimy. W sobotę wyjście na Jasną Górę, gdzie częściowo uczestniczymy we mszy i wchodzimy na wieżę .... Potem długi spacer z wejściami do różnych sklepów i przerwą na lody. Następnie jedziemy na ruiny zamku i idziemy lasem do Bramy Twardowskiego. W domu (u znajomych) Łukasz odrabia zad. domowe. Również idziemy na kryty plac zabaw dla dzieci -piłeczki, tunele, ślizgawki . Obserwuję cały czas Łukasza, ale słyszę zapewnienie "tutaj wszystko jest bezpieczne, ..." więc siadam. Koleżanka idzie po kawę. Ja patrzę i widzę moje dziecko śmigające po siatce, ale na samej górze pod sufitem. Pytam "czy on tam powinien ... ?". Pytania nie skończyłam, ponieważ  koleżanka szybko poszła po obsługę. Pan w celu ściągnięcia Łukasza rozrywa siatkę informując, że jeszcze żadne dziecko czegoś takiego nie wymyśliło. Potem dołącza tatuś. Jeździmy autami i próbujemy zjazdu na desce. Na koniec pizzeria, gdzie upomina się o Mirindę i piszczy niespokojnie.

24.IX (poniedziałek) powrót do domu.

25.IX W szkole bardzo dobrze. Siedzi całe trzy godziny lekcyjne i współpracuje. W domu chwalę Łukasza okazując radość ... ściskam, całuję, powtarzam "byłeś grzeczny" i pozwalam usiąść do komputera.  W centrum zainteresowania są gry z kolekcji bajek Disney, więc wybiera jedną z nich pt. "Potwory i Spółka". Następnie czyta "Elementarz" i chętnie pracuje z logopedą -Panią Kasią. Po zajęciach wyjazd z tatą do sklepu. Po powrocie ... uzupełnia zapis cyfry "1" i literki "i", kończy rysować zamek zaczęty w szkole, uzupełnia książkę z religii, omawiamy obrazki metodą "niedokończonych zdań", wpisuje godziny w zegar, czytamy opowiadania obrazkowo-słowne. Przed spaniem duże rozżalenie, krzyk i płacz. Z nosa wypływa katar, więc łapię udając, że nie mogę się go pozbyć co bawi Łukasza, ale tylko na chwilę. Zasypiam z wyrzutami, że za dużo oczekuję od mojego dziecka.

26.IX Tato przywozi Łukasza ze szkoły, gdzie rozmawiał z Panią Logopedą, która chwaliła mówiąc, że dobrze się z nim pracuje i jest fajnie przygotowany. W domu Łukasz bawi się klockami, odrabiamy zad. domowe - zapis w zeszycie cyfry 2 oraz litery, sylaby i zdania z literą "L, l" i na koniec szlaczek. Bawimy się w łaskotki. Wołam za Łukasza "ała, ratunku mój brzuch...". Potem zabawa w naśladownictwo z muzyką i szkolny wyjazd na konie. Łukasz zawsze siadał na mniejszym koniu przeznaczonym do hipoterapii, ale tym razem jego kolega uparł się na naszą Gawrę więc  siada na najwyższego konia Domenę.  Na twarzy zauważam zadowolenie i ulubiony błysk w oku, czyżby spowodowany zmianą konia ? W domu zadanie domowe -zapis cyfry 2 i litery "L i l" oraz pokolorowanie drugiego kolarza, z czym jest problem ze względu na brak rozumienia mowy. W łóżku klocki LOGICO -dodawanie.

28.IX W szkole po drugiej lekcji wchodzę do klasy, ponieważ jedziemy na basen. Łukasz atak szału bije mnie, krzyczy. W autobusie płacze. Rozmawiam tłumacząc, ale to nic nie daje. Na basenie z moją pomocą wykonuje różne ćwiczenia, a nawet trzymając deskę przepływa całą długość basenu. Również leży na wodzie podparty głową o kafelki i przytrzymany. Na korytarzu cierpliwie czeka, ale nie chce suszyć włosów. W szkole obiad i powrót do domu autobusem. W domu uzupełniamy zadania domowe i komputer "Epoka lodowcowa".

29.IX Idę z Łukaszem do szkoły na dwie lekcje. Łukasz kładzie się na ławce i nie bardzo uczestniczy w zajęciach, czasami wykazuje zainteresowanie Panią, która pisze na tablicy. Nawet z sylabami ma problem, z którymi świetnie sobie radził w domu, ale ładnie rozpoznaje spółgłoski. Podczas lekcji dowiedziałam się dlaczego Łukasz wymawiając głoski zaczął mi klaskać. Pani z dziećmi spółgłoski pokazuje klaszcząc, a samogłoski rozkładając ręce. Łukasz wymieszał informacje z domu i ze szkoły i pogubił się. Podczas lekcji kładł się, ale nie krzyczał. Ładne zainteresowanie pisaniem palcem liter w ziarnach. Potem przechodzimy na boisko, gdzie stoimy dość długo i nawet obyło się bez krzyku. Natomiast Łukaszowi podobało się wciąganie na maszt flagi . Następnie przejście za Nysę, gdzie nawet spory kawałek biegniemy. W domu rysujemy w książce obok cyfry 2 -dwa przedmioty. Zadanie musiałam wytłumaczyć pokazując przykład ponieważ Łukasz nie rozumiał o co chodzi.. W ćwiczeniach był przykład, ale źle zrobiony ponieważ zamek był z jednej strony, a cyfra z drugiej. W domu ... bawimy się -klaszcząc, tańczymy do piosenek Hugo, siedząc po turecku udajemy samochód -zmiana biegów i kierowanie kierownicą, udajemy śrubę schodząc ciałem w dół  -siadając i odkręcamy -wstając. Przerwa na obiad i nieszczęsny znak większości i mniejszości oraz pojęcia więcej i mniej. Długo tłumaczę, ale Łukasz pojęć nadal nie rozumie. Natomiast potrafi poprawnie wstawić znak w narysowane przedmioty np. ***>*  ## < ####. Pytania typu "Czego jest więcej (mniej) ?"  to istna katastrofa. Odpoczynek na łóżku. A potem Łukasz czyta bajkę pt. "Mały kotek", uzupełnia w ćwiczeniach zadania z lterą "L" "l". W nagrodę komputer i gra "Auta"

30.IX (niedz.) Leżymy w łóżku. Śniadanie. Klocki. Rysowanie basenu, ale bez chęci i zaangażowania. Jedziemy na łyżworolki. W dół Łukasz zjeżdża w miarę samodzielnie i dość chętnie, a z powrotem pod delikatne wzniesienie więc trochę pomagam trzymając za ręce, a Łukasz jedzie na złączonych nogach. Powrót do domu. Na dworze proponuję wspólne rysowanie kredą, ale Łukasz z ledwością rysuje statek. Potem spacer do lasu z tatem i psem, a w domu kończy rysowanie i kolorowanie basenu. Praca bez większego zaangażowania, a nawet liczne kombinacje typu dziwne odgłosy, złość i krzyk. Wracamy na dwór i kolejna próba rysowania kredą, ale nic z tego. Potem przyjeżdża koleżanka Angelika i idziemy na spacer, gram z dziewczynką w babintona, a Łukasz huśta się i gramy z tatem 

30.IX 

PAŹDZIERNIK

9.XI Łukasz jedzie z tatem na zakupy gdzie mówi "tata lays". Włodek pyta "dla kogo ?" i słyszy "dla tata", po podpowiedzi "może dla tata" słyszy tą sama odpowiedź. W domu Łukasz zapytany ponownie odpowiada "dla Łukasza".

11.XI W szkole dzieci robią pacynki, ale za Łukasza robi Pani -nie bardzo rozumiem "dlaczego ?". Czwarta lekcja siedząc na korytarzu słyszę Łukasza piski, okrzyki i chichrawki. Po 4 h ma popisane ćwiczenia i i zapisaną z cztery razy litere "C, c". W ostatnich dwóch tygodniach Łukasz jest rozhuśtany. Ma dużo stymulacji rękami, głową, kręcenia szyją, sporo okrzyków i płaczu. Moją osobę przestawia wykonują dziwne ruchy. Sobotni dzień : długo leży;  przepisuje notatkę z tablicy do zeszytu;  uzupełnia ćwiczenia z matematyki i j. polskiego;  ćwiczymy wyrazy przeciwstawne wykorzystując puzzle, ale Łukasz szybko rezygnuje;  rysowanie zamku zdecydowanie chętniejsze, drzwi przecina w celu otwierania, obok wyższych rysuje tata, a przy niższych siebie. Ostatnio mówi różne słowa i oczekuje powtórzenia. Dzień zakończony krzykami.

14.XI (Śr.) Uzupełniamy ćwiczenia graficzne;  pastą do zębów robimy śnieg wokół kościoła,  z matematyki uzupełniamy stronę z liczba 10;  malujemy rękami nasz duży zamek wycięty z kartonu i odbijamy ręce;  kąpiel w wannie;  ćwiczenia graficzne; przeplatanie sznurówki "wyszywanki bez igły";  powtarzamy wierszyk "Każde zdanie ...";  wymawianie samogłosek podczas skakania na trampolinie i robienia klepania pleców;  nauka gry na keyboardzie; uzupełniamy ćwiczenia z matematyki i graficzne;  gotujemy budyń rozmawiajac;  robimy dwie strony z zestawu PUS;   kolorujemy przedmioty zaczynające się na głoske "s";  zabawy ruchowe -tańczymy, naśladowanie, zabawa balonem, udawanie zwierzat, śpiewanie piosenek i obrazowanie słów np. "Idzie zuch";  puzzle Kubuś Puchatek"

23.XI (Pt.)Tydzień trudny. Łukasz krzykliwy, markotny, dużo stereotypii, mruczenia, obracania głowy (szczególnie gdy ma przed sobą ksiązkę), mamy również uciekanie z domu (nawet w skarpetkach), uporczywe nakładanie nogi na bramkę przy zejściu na schody, podchodzenie do drzwi wyjściowych, stanie z rękami do góry, zawieszania się podczas pisania w zeszycie np. kilka słów przepisuje przez 3 h.

23, 24, 25.XI (Pn.)Łukasz wraca ze szkoły busem więc odbieram go na przystanku. Wchodzimy do domu, ale chchce wyjść spowrotem na dwór. Otwieram drzwi a on jak szalony wybiega na ulicę gdzie zatrzymuje go przypadkowa dziewczyna.

W dzień czwartkowy Łukasz mocno przeładowany więc zostaje w domu. Piątek, sobota, niedziela ustępują częsciowo stereotypie, nieprawidłowe zachowania, jest chętniejsza współpraca, ... W tych dniach: uzupełniamy ćwiczenia;  bawimy się i wygłupiamy; ćwiczenia z metoda Knilla;  zabawy na podłodze -ciągnięcie w kocu, katurlanie, naśladowanie, z pisaniem męczymy się. W pątek chętna gra na keyboardzie. W sobotę zaliczamy pobyt u babci i zakupy -w miare ok. Niedziela rano i popołudniu uzupełniamy ćwiczenia. W południe wizyta znajomych. Wieczorem zabawa -wygłupy, tańczenie, naśladownictwo. Łukasz bardzo lubi zabawę "Dotyk i reakcja"  czyli dotyka moje częsci ciała, a ja odpowiadam określonym gestem np. nos -kicham,  ucho prawe -skaczę, ucho lewe -gilgotam Łukasza, ...

26.XI  Łukasz wraca do domu w fatalnym nastroju i odreagowuje piszcząc, krzycząc, wchodzi mi na ręce. Upomina się o komputer i grę "Lilo i stich".

Jedziemy na badania do Świdnicy. Wizyta średnio udana, poniewaz Pani Psycholog nie rozumie "Dlaczego chcemy skrócić czas pobytu Łukasza w szkole ?"

Łukasz nadal chodzi z zamkniętymi oczami.

11.XII Łukasz wraca do domu po 3 godzinach lekcyjnych. W domu "uzupełniamy kartkę z dodawaniem;  kolorujemy i wycinamy Mikołaja oraz choinkę;  ćwiczymy grę na keyboardzie "Stary niedźwiedź mocno śpi" i "Lulajże Jezuuniu". Łukasz chętnie gra, ale nie radzi sobie z długością nut;  potem czyta;  komputer - gra "Kurczak Mały", ale krótko, ponieważ słabe zainteresowanie;  powtarzamy historyjkę z Zuzią robiąca na drutach;  tańczymy przy utworze wybranym przez Łukasza z filmu pt. "Tarzan";  zabawa ruchowa (wygłupy). Dzień dosyć spokojny, zakończony długą kąpiela.

2008 rok

Notatka z 7.I 

"Okres przedświąteczny (12-24.XII) zwariowany. Łukasz był w szkole 12 (środa), 13 (czwartek), 14,15i 16 (niedz.) w domu, 17-18 w szkole i od 20.XII w domu. !8.XII Łukasz porozbierał się w szkole i Pani wychowawczyni prawie płakała, ale na szczęscie Włodkowi, który zarobił doła. Najlepsze to jest to, że starał się dostarczyć do szkoły choinkę oraz na planowane stroiki gałęzie, szyszki, bombki i znowu dopadła szara rzeczywistość.

W domu maluję pokój Łukasza. Po skonczonej pracy pozostawiam farbę w pokoju, ale wałek dokładnie płuczę pozostawiając w łazience. Siedzę z Włodkiem na dole, ale nie słysząc Łukasza idziemy sprawdzić czy wszystko w porządku ? Wchodzimy do pokoju i okazuje się, że Łukasz sprzęt do malowania z łazienki przeniósł sobie do pokoju, nalał do pojemnika farbę i zadowolony pomalował połowę ściany. Wcześniej gdy ja malowałam Łukasz zaglądał do pokoju, ale zainteresowanie było zerowe, a tu proszę :)

Przed świętami tato z Łukaszem pojechał na basen aby dać mi trochę czasu do sprzątania. Natomiast z Łukaszem robimy ozdoby na choinkę m.in. łańcuch ze srebrnego papieru, sople z brokatem, bombki i domek z niebieskiego papieru wyklejony przyprawami. W okresie światecznym mało pracujemy, ponieważ nie było czasu.

yes Był to pierwszy rok w którym Łukasz ubierał wspólnie z nami choinkę.

29.XII-2.I Odwiedzają nas znajomi. Nowy Rok przywitaliśmy cała rodzinką naszą i znajomych. Łukasz pił szampan Piccolo i trochę potańczył ze mną i z koleżanką Ulą.. Ogólnie na dzień 7.I.2008 r. kondycja Łukasza nie jest najgorsza. W miarę chętnie siada do zadań, ale znowu mamy w tyły z naśladownictwem. Na keyboardzie coraz lepiej rozpoznaje nuty, ale kłopot  z wytłumaczeniem długości. Troszeczkę więcej mówi. Ustąpiło podchodzenie i zamykanie drzwi gankowych. Jest mniej krzyków i nie siada w ogóle do komputera. Zapytany czy chce jechać na łyżwy , na basen, czy zostać w domu -wybiera basen. W domu przełącza muzykę na radio RMF i próbuje tanczyć. Również chodzi i mruczy pod nosem jakby śpiewał. Obecnie postawiłam duży nacisk na mowę. Korzystając z pomysłu dialogowego Pani Logopedy, piszę do ilustracjirózne dialogi, które czytamy po kilka razy dziennie wkuwając na pamięć. Mam dziwne uczucie, że ta metoda doprowadzi nas do sukcesu :)

22.I Dzień dosyć udany. Łukasz grzeczny w szkole. W domu robi zadania z matematyki i czyta. Od tygodnia wprowadzamy do naszych zabaw więcej piłki -kozłowanie i szybkie odrzucanie. Współpraca z piłką dosyć chętna. Również robimy masę solną różnokolorową i z dodatkiem różnych olejków spożywczych. Potem keyboard i "Mało nas", zabawa w ganianego i łapanego, tańczenie i bajka "Kurczak Mały". Łukasz przestał podchodzić do drzwi gankowych i przeszło zamykanie drzwi z kuchni i pokoju.. Natomiast dużo machania rękami.

20.VI Zakończenie roku szkolnego. Całość trwała 2, 5 h. Łukasz 1 h przesiedział (też leżał) w miarę grzecznie, 2 -ga h nuda. Łukasz w pewnym momencie mówi "już nie moge", więc zastanawiam się "czy była to wypowiedź ze zrozumieniem ?". W klasie już były trudności z wytrzymaniem.

21-23 Pobyt w Międzychodzie u babci. Łukasz wydaje z siebie różne dziwaczne odgłosy, w sytuacji gdy mu się czegoś zabroni lub coś nie pasuje, ale też tak sobie z uśmiechem na buzi. Zarówno mnie jak i Włodka wydawane dźwięki dość mocno drażnią szczególnie podczas spaceru, ponieważ ściąga to na nas spojrzenia przechodzących ludzi. Gdy odgłosy chcemy nagrać na telefon, to Łukasz milknie. W Międzychodzie idziemy na karuzele. Łukasz zalicza wszystkie po kolei. Najpierw sam siada na statki, potem ze mną na parasolki, zamek i karuzelę łańcuchową, gdzie trzymam jego huśtawkę. Jeszcze "Kabina śmiechu", gdzie ku mojemu zdziwieniu ujrzałam w oczach ulubiony błysk zainteresowania. Łukasz bacznie przygląda się swojemu odbiciu w lustrze robiąc różne minki i kucając, a 2 lata temu we Wrocławiu zero zainteresowania. Gdy rozpoczął się koncert to powróciły różne odgłosy, mnie również mocne basy przyprawiają o mdłości. Gdy Łukasz krzykiem upomina się o kolejną atrakcję, to tłumaczę "trzeba mówić karuzela, a nie krzyczeć".

W drodze powrotnej do domu Łukasz grzeczny, ale dużo śpiewa m.in. piosenkę pt. "Dobrze to wiem" zespołu Blue Cafe. W momencie wejścia do McDonald's nasilają się odgłosy. Natomiast w domu następuje odreagowanie poprzez ugryzienie Włodka w rekę. Łukasz podczas złości gryzie przeważnie ołówek, swoje ręce, a gdy idzie za mną trzymając kurczowo w pasie to moje plecy.

 

5.XI

17.VIII  Wyjazd do Jarosławca więc szykuję walizki. Włodek jedzie z Łukaszem na basen, ale nie zabrał kąpielówek ponieważ schowałam do walizki. Łukasz przed wejsciem do wody mówi "kąpielówki". Włodek tłumaczy, że niema pokazując dodatkowe majtki .

2014 rok

29.III  Dzień sobotni bardzo udany. Mam wrażenie, że odzyskuję Łukasza. Zaczyna normalnie jeść z ulubioną satysfakcją. Również uśmiecha się, śpiewa, żartuje, wspomina o zakupach i syropach MONIN. Niestety z trwogą myślę o powrocie do szkoły. Boję się. W chwili obecnej jest nam dobrze. Łukasz chętnie uczy się, czyta, pisze, chodzi na spacery, ćwiczy i bawi się. Również jest bardziej rozmowny, kontaktowy i chętniej wykonuje polecenia. Niestety muszę powrócić do koszmaru szkolnego i kompletnego wyłączenia mojego dziecka.

31.III Łukasz nie poszedł do szkoły. Obecnie jest mi dobrze jak jesteśmy razem. Co prawda muszę z Łukaszem siedzieć całymi dniami, ale mam w miarę spokój. Mam dosyć przedszkola, szkoły i gimnazjum. Pobudka wielokrotna. Na śniadanie płatki z mlekiem. Najpierw ustalamy plan dnia. Potem przepisuje dwie strony z historii. W międzyczasie skleja samochód w ramach przerwy. Łukasz w komputerze przestawia kalendarz na ostatnie daty 2090-2099 i dopytuje swoim językiem czy to koniec, więc tłumaczę na osi czasu m.in. ery, wieki, w którym wieku żyjemy, w którym rozpocznie się nowe tysiąclecie, ... . W ramach relaksu spacer. Łukasz zaczepia do zabawy i biegania. Chciałam aby mnie łapał, ale nie bardzo rozumiał o co mi chodzi. W końcu udało się, więc łapiemy się na zmianę. W domu obiad i bajka "Uniwersytet potworny". Początkowo chętne oglądanie, ale potem znudzenia i w efekcie końcowym  umyka na komputer.

sad Na stopie duży pęcherz i zamiast pokazać to męczy się

1.IV Łukasz idzie do szkoły, ale najpierw sprzeczka z Włodkiem, ponieważ wciąż mam potworną alergię na szkołę i teorii, że jest niby dobrze. Temat zapoczątkowany moim stwierdzeniem obronnym przed szkołą "Łukasz chory". Usłyszałam "To ile jeszcze będziemy trzymać go w domu ?". W efekcie końcowym Łukasz zostaje zawieziony na w-f, ale z prośbą o rewalidację. Łukasz nawet chętnie zbiera się.

Ostatnio do Pani wysłałam sms -y

"Od poniedziałku Łukasz będzie w szkole, ale będą musiały Panie na tyle ile się da mocno go trzymać w garści. Nadal chcę zobaczyć jak Łukasz funkcjonuje na w-fie, ponieważ nie pokoi mnie ten przedmiot. U Łukasza współpraca siadała od dłuższego czasu. Miałam nadzieję, że się unormuje. Niestety gdy przyszedł Nauczyciel z muzyki to zauważyłam, że jest zupełnie wyłączony. W tej sytuacji musiałam w konsekwencji zabrać wszystkie atrakcyjne rzeczy. Fakt ten spowodował większą złość, ale była to sytuacja bez innej możliwości. Wiadomości zwrotnej nie dostałam.

"Proszę o informację "Czy Łukasz chętnie pisze z tablicy ?" Odpowiedź potwierdzająca "Chętnie przepisywał z tablicy i nie było z tym problemu", więc zastanawiam się "Dlaczego w zeszytach brak notatek i są wklejane gotowe teksty ?" W zeszycie kontaktów poprosiłam aby nie wklejano gotowych tekstów, skoro Łukasz chętnie pisze.

W domu ładna przytomność i kontakt. Przed wyjściem do szkoły Łukasz patrzy na mnie i mówi "kartki diamark, kredki" i jest to zastępcza forma pytania "Mamo czy dałaś do plecaka kartki diamark i kredki"

Łukasz idzie do szkoły na cztery godziny. Po piątej lekcji odbieram telefon z pytaniem "Czy można odwieźć Łukasza do domu, ponieważ nie ma autobusu". Bardzo ciekawe bo schodząc w kierunku Łukasza mija mnie autobus. Łukasz wysiada z samochodu z mega nasiloną stymulacją głosową "kia, kia". W ręce ma psa gumowego, którego gryzie. W domu widoczne kompletne wyłączenie z odgłosem "kia, kia". Znowu problem z pisaniem. Gdy delikatnie naciskam to złość. Na twarzy jest jeszcze uśmiech, ale "kia, kia" praktycznie nie cichnie. Z Włodkiem kolejne kłótnie o rzeczywistość, ponieważ słucha nie tych co trzeba. Panie twierdzą, ze chcą pomagać, ale co mi z takiej pomocy skoro Łukasz znowu fiksuje na maksa. Jak pracuję z nim sama to radzimy sobie, a po dzisiejszych trzech godzinach w szkole to znowu stymulacja na maksa, skakanie z krzesłem i kombinacje podczas kąpieli. Nauczyciele skupiają się nad nauczaniem, a nie radzą sobie z zachowaniem. Czy ja ze szkołą prowadzę jakąś rywalizację ? Bo mam wrażenie jakby mi chciano za wszelką cenę udowodnić, że Łukasz umie i uczy się. A w tym przypadku nie chodzi o naukę, ale dostosowanie dziecka do bycia w szkole.

...

29.VIII Łukasza humor super, przytomny, spokojny, panujący nad sobą, nie gryzie, nie krzyczy, grzecznie pracuje tylko bardzo wolno, więc zabieram się za tempo pracy i samodzielność aby wkładał większą energię w to co robi. Łukasz z tatą pojechał do Mc Donald's. W domu opisywał 15, 16 i 17 czerwiec. Również wykonuje rysunki. Rano długie spanie, więc aby nadrobić pisanie siedzimy do pierwszej w nocy. Współpraca chętna, bezproblemowa i spokojna.

11 i 12.IX Łukasz do szkoły nie idzie i szczerze mówiąc to żałuję, że go nie dałam na nauczanie indywidualne, bo teraz jest bardzo grzeczniutki. Jest mi dobrze. Spokój, cisza i strach zanika. Uśmiechnięty, wesoły. Nawet teraz siedzę uzupełniając notatkę, a Łukasz leży obok i radośnie zaczepia do zabawy w "grzeczny - niegrzeczny".

15.IX Mam dosyć szkoły i rozbujania Łukasza i żałuję, że nie mamy zajęć indywidualnie. Do szkoły nie poszedł, ponieważ w sobotę mamy wesele i obawiam się, że w szkole dwa dni wystarczą do ponownego rozbujania Łukasza na nowo. Boję się, a po drugie jestem za bardzo zmęczona aby ponownie siłować się. W minionych dniach wyklejamy z plasteliny szkielet człowieka i układ trawienny. Zauważam ponowną tendencję do unikania współpracy i wykorzystywania w celu wyręczania. Widząc niechęć do wyklejania szkieletu wnioskuję, ze za trudny i praktycznie wyklejam sama. Podczas pracy nad Układem pokarmowym kładę większy nacisk na współpracę i udaje się :) Również robimy pierwiastki na rzepy.

PAŹDZIERNIK

1.X Wstaję godz. 7:00. W planach sprzątanie, ale siadam do komputera, który pozostawiam godz. 12:00. Łukasz dzięki temu dłużej śpi. Śniadanie godz. 15:00 i przegląda swoje ulubione broszurki. Godz. 16:00 Łukasz chętnie ćwiczy pismo techniczne. Gdy wchodzę do pokoju z kanapką, to

 

 

2017.01.VII (sobota) Idę spać godz. 4:00. Wstaję godz. 4:00. Łukasza budzę 9:30, ale jeszcze dosypia. Godz. 10:30 wchodzę do pokoju i na przywitanie krzyk, ale bez bicia, czy też gryzienia. Godz. 11:10 czytam mity, a potem oglądamy film z serii BBC pt. "Najdziwniejsze zjawiska przyrody" . Ja w międzyczasie pracuję z Andżeliką. Łukasz chwilami kombinuje, ale tak delikatnie. Następnie czyta swój album i godz. 16:00 uzupełnia krzyżówkę z przerwa na obiad. Po zaliczonej pracy siada bez upewniania do komputera, czyli godz. 19:40. Widząc, że coś jem dopytuje "Mama co jadła". Odpowiadam "galaretkę" z zapytaniem "chcesz spróbować ?". Słyszę potwierdzenie więc daję, ale ją pozostawia

 

 

strony internetowe wrocław2014 Wędrując z autyzmem Łukasz Sebastian Biniaś
Wszystkie prawa zastrzeżone