http://dzieciom.pl/wp-content/uploads/2015/07/FDZzP_logo.jpg

_

/\/\/\. Wielka Rawka - jeden z najpiękniejszych szlaków polskich gór  ( 19.08.2015 r. )  

Dzisiaj bardzo wczesna pobudka, czyli 4:30. Musimy wyjechać jak najwcześniej, bo trasa długa i ciężka oraz dojazd do niej daleki (ok. 54 km ).
Celem wyprawy jest Wielka Rawka (1307 m n.p.m.) położona w Paśmie Granicznym. ( https://pl.wikipedia.org/wiki/Wielka_Rawka  )
Przygotowania do wyjazdu trwają dosyć długo, ale przed godz. 6:00 udaje się nam wyjechać. 
W drodze podziwiamy poranne mgły, a Agnieszka robi parę ujęć z kamery.Jest zimno - termometr samochodowy wskazuje w niektórych miejscach zaledwie 5-6 st.C.
Nadeszło więc w końcu upragnione ochłodzenie, które pozwala nam wyjść w teren otwarty.
Najpierw zajeżdżam do Ustrzyk Górnych, aby zorientować się o możliwości dojazdu , lub powrotu taksówką na wypadek gdybyśmy chcieli zejść z trasy w innym miejscu niż tam gdzie mamy zaparkowany samochód. Taksówkarz uspokaja nas, że gdzie byśmy nie zeszli tam szybko złapiemy jakiś transport.
Dojeżdżamy więc na miejsce wyjścia, czyli Przełęcz Wyżniańską ( 855 m n.p.m.) położoną między Ustrzykami Górnymi a Brzegami Górnymi (zwanych też Berehami Górnymi).
Parking olbrzymi i bezpieczny. Stoi już na nim kilka samochodów, choć to dopiero nieco po siódmej godzinie. Słońce świeci mocno, ale wieje chłodny wiatr co zmusza nas do ubrania się w cieplejszą odzież. Przebieramy jeszcze buty i wyruszamy w pierwszy etap otwartym terenem. Już wkrótce możemy zachwycać się widokami Połonin będących po przeciwnej stronie od obranego przez nas kierunku. W szybkim tempie dochodzimy do Schroniska PTTK "Bacówka pod Małą Rawką". Rozkładamy się ze śniadaniem, ale nie można jeszcze kupić w schronisku herbaty bo bar otwarty dopiero o 8:00. Zjadamy więc kanapki z własnymi napojami, bo szkoda czasu na czekanie. Przybijam jednak pieczątki schroniska w naszych książeczkach.
Około 8:00 jesteśmy już w dalszej drodze, a towarzyszy nam śliczny kot ze schroniska. Wkrótce wskakuje jednak w krzaki i wspina się na niskie drzewo. Robię mu parę pamiątkowych zdjęć.
Wchodzimy w las, a wraz z tym zaczyna się mozolna wspinaczka pod strome podejście. Jest na tyle stromo, że zamontowano tu gdzieniegdzie poręcze oraz zrobiono turystyczne schody.
Łukasz bardzo dzielny i mimo stromizny wyrywa śmiało do przodu przeganiając nawet Andżelikę. Nie nadążam za nim, a Agnieszka zostaje daleko z tyłu, więc musimy go wyhamować. 
Strome podejścia powodują, że robi się nam ciepło i trzeba porozbierać się do krótkich rękawków.
Wysoki las zmienia się wkrótce w karłowate drzewka w większości Jarzębiny oraz średniej wielkości krzewy. Za nimi wyłania się przestrzeń otwarta. Dochodzimy więc do Małej Rawki (1272 m n.p.m.), gdzie dosięga nas porywisty i zimny wiatr. Niektórzy z nas ubierają nie tylko bluzy, ale i ochronne kurtki osłaniające od wiatru.
Mała Rawka jest zaopatrzona w wygodne miejsca do odpoczynku. Łukasz stwierdza, że pora wtrącić małe co nieco. Z lewej strony mamy widok na Wielką Rawkę, a z prawej na Dział, którym można zejść do Wetliny. Za nami całe pasma Połonin. 
Nieprzyjemny wiatr sprawia, że nie rozsiadamy się zbyt długo i po sesji zdjęciowej ruszamy dalej. Do Wielkiej Rawki już niedaleko i oczywiście Łukasz z Andżeliką znów  wyrywają do przodu, ale jest tu dosyć bezpiecznie. Agnieszka pozostaje z tyłu kombinując z nagraniami.
Jeszcze jedno strome podejście i jesteśmy obok charakterystycznego słupa na Wielkiej Rawce. Kawałek dalej widzimy kilka skałek i stwierdzam, że ukrycie się za nimi osłoni nas nieco od wiatru. Rzeczywiście tak się też staje i rozkładamy nasz koc oraz pożywiamy się. Jest przyjemnie, a dodatkowe widoki na Bieszczady położone po stronie ukraińskiej i słowackiej sprawiają, że nie chce nam się wstawać. Nadchodzi czas decyzji co z dalszą trasą. Do wyboru mamy dojście na Przełęcz Trzech Granic, a potem zejście na Ustrzyki Górne, lub zejście od razu na Ustrzyki Górne oraz powrót na Małą Rawkę i zejście Działem na Wetlinę.Postanawiamy pójść jesze kawałek do rozdroża szlaków, gdzie stoi słup z oznaczeniem właściwym Wielkiej Rawki, a tam zapada decyzja, że obieramy najdłuższy wariant, czyli idziemy na Wetlinę. Wracamy więc na Małą Rawkę i po drodze mijamy już niestety tłumy turystów, których do tej pory było niewiele.
Na Małej Rawce nie zatrzymujemy się tylko schodzimy na Dział, gdzie już wyraźnie można odpocząć od natłoku. Dział to szereg jakby małych połoninek poprzecinany wysokim bukowym lasem. Zejście jest bardzo przyjemne, bo nie jest stromo oraz przestaje tu wiać wiatr, a świeci intensywnie słońce. Znów rozbieramy się do krótkich rękawków.
Jest tak przyjemnie, że nie zauważam że Łukasz w pewnej chwili stracił panowanie nad sobą i ugryzł się. Jest to jednak pojedyńczy incydent i po ostrej reprymendzie oraz zagrożeniu karami więcej się nie pojawia. Zakładam jednak na wszelki wypadek opaski na jego dłonie. Po kilkuset metrach ściąga je jednak co świadzczy o tym, że nie będą więcej potrzebne i faktycznie tak jest.
Zachwyca nas mnogość polanek, czyli małych połonin na których obficie rośnie borówka i inna rzadka roślinność. Co chwilę pojawiają się nowe widoki co sprawia, że jest to jedna z najbardziej atrakcyjnych tras górskich w Polsce.
Od czasu do czasu mijamy turystów, a czasami oglądamy się za siebie obserwując jak szczyt Wielkiej Rawki oddala się od nas. Wkrótce jest już tak daleko, że nie możemy uwierzyć, że na nim byliśmy.Dziwimy się napotkanym turystom, że o tak późnej porze decydują się wychodzić na tak odległy szczyt, a już całkowicie dobija nas widok kobiety w średnim wieku ciągnącej ze sobą czwórkę małych dzieci w tym jedno , które wymaga jeszcze nosidełka.To chyba lekka przesada.
Po drodze napotykamy fajną drewnianą wiato-altankę w której chwilę odpoczywamy. 
Dochodzimy w końcu do miejsca gdzie kończą się polanki (połoninki), a zaczyna się strome zejście przez las. Świadczy to o tym, że niedaleko już do Wetliny. Zejście  znów jest okraszone wieloma poręczami i schodkami, a nawet mostkami.
Wychodzimy na drogę asfaltową i napotykamy na przystanku PKS grupę turystów, którzy powiadamiają nas , że zamówili już busa. Są chętni zabrać nas ze sobą. Nie mija  jednak chwila, a zatrzymuje się inny przewoźnik pytając czy chcemy jechać. Chętnie korzystamy z jego propozycji, a turyści nie chcąc dłużej czekać również zabierają się z nami. Trochę to nieładnie z ich strony, że zrobili w "bambuko" innego przewoźnika.
Dojeżdżamy na Przełęcz Wyżniańską, gdzie dopiero teraz opłacamy parking i wejście do BNP. Biorę też jakieś pamiątki i wyjeżdżamy.
Dystans 17,5 km oraz całkowity wznios 620 m .
W drodze powrotnej jemy obiad w naszej "Kuźni".
Galeria: