http://dzieciom.pl/wp-content/uploads/2015/07/FDZzP_logo.jpg

---

/\/\/\ Kowadło i Brusek (01.06.2014 r.) 

Niedziela rano  i zbiórka na wycieczkę do której  nie jestem przekonana, bo mój organizm wykazuje spore zmęczenie w ostatnim czasie - szczególnie rano .
Wyjazd godz. 8:20 i rytualny ,,hot dog tak" na Orlenie . W samochodzie mam czas na przemyślenia i wspomnienia, które powodują przeważnie tą samą reakcję,
 czyli spływające kropelki słonej wody po moim policzku . Zaplanowaliśmy długą wyprawę, bo wejście na Kowadło w Górach Złotych i przejście wzdłuż granicy w stronę  Rudawca .
 Dzień ładny tylko chłodny . W trasę wychodzimy godz. 9:45   mijając konia biegającego wokoło na trzymanej przez tubylca linie, który nas zainteresował . Na początku Łukasz trzyma mnie pod rękę, a potem śmiga do przodu że ledwie nadążam wciąż czując zmęczenie . Wejście na szczyt bardzo sprawne . Łukasz w świetnej kondycji  jakiej dawno nie było, do tego stopnia że idzie bez rękawiczek osłaniających przed gryzieniem . Na szczycie krótki odpoczynek i ruszamy dalej
.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                        Przez pewien odcinek wędrówka była monotonna, ale potem weszliśmy na ciekawsze tereny które zaprowadziły nas na kolejny szczyt . Trasa przebiegała wzdłuż granicy polsko-czeskiej,a towarzyszył nam piękny i bogaty krajobraz zarówno pod względem różnorodności roślinnej jak i ciekawego terenu .                                                                   Dochodzimy na szczyt Brusek gdzie pejzaż urzekł nasze oczy, ale szybko schodzimy bo jest zimny przenikliwy wiatr, a Łukaszowi zapomnieliśmy spakować bluzę. Niestety znaleźliśmy się w miejscu gdzie drogi powrotne do samochodu były tak samo długie . Włodek zaplanował zejście na skróty, które prowadziło przez piękne jagodowe lasy i zarośla z rosnącymi gęsto choinkami i wzdłuż potoku, który miał nas doprowadzić na właściwe miejsce . Trasa miejscami niebezpieczna, ale bardzo uatrakcyjniła naszą wycieczkę . Oczywiście mój mąż- leśniczy z zawodu ma świetnego nosa do poruszania się po lesie co ułatwia również zdobywanie szczytów . Gdy doszliśmy do bitej utwardzonej drogi co miało miejsce o godz. 15.20 to  wydawałoby się że Łukasz powinien być zmęczony, ale on zaczepia do zabawy i wygłupów. Godz. 17  w samochodzie i powrót do domu godz.19:30.
Nie byłam przekonana do zaplanowanego wyjazdu, ale zejście w gąszczu zarośli i choinek było piękne i spowodowało, że świat zawirował i stał się kolorowy, a energia powróciła .                                                                                                                                                                                                                                                                       
Na zakończenie wędrówki leżałam w trawie patrząc w niebo i rozmyślając, że dawno nie było tak udanego wspaniałego dnia.
W domu mąż wysyła Łukasza na komputer, ale on na to ,,pokoloruj Kowadło tak". Dotyczyło to wydrukowanej kartki ze szczytami KGP.

                                                                                                                                                                                        Agnieszka laugh